Z cyklu, na kanwie, tudzież niwie…

Hawańczyki są bardzo często nazywane cieniem człowieka. Nie ma w tym stwierdzeniu przesady, choć mogą oczywiście zdarzyć się wyjątki, podążające własnymi ścieżkami, a nawet osobniki o skłonnościach do ucieczek, którego to zachowania „byciem cieniem” określić w żadnym wypadku nie można. Generalnie jednak, pędzel stara się cały czas być jak najbliżej swojego właściciela. W praktyce wygląda to tak! Właściciel siedzi przy biurku, hawańczyk leży w jego nogach. Właściciel wstaje od biurka i udaje się do toalety, pędzel podąża za nim i kładzie się pod drzwiami. Właściciel wychodzi z toalety i kładzie się na tapczanie, hawańczyk kładzie się przy tapczanie, albo się nań pakuje, w zależności od tego, czego go nauczyliśmy. I tak dalej! Fajne? No to zależy od podejścia właścicieli. Jednym będzie to bardzo odpowiadało, innym mniej, ale ja nie o tym wbrew pozorom :) Ten krótki tekst jest bowiem poświęcony bezpieczeństwu hawańczyków, a konkretnie szczeniaczków, które w wieku 8 – 10 tygodni trafiają do swoich nowych domów. Co ma wspólnego „bycie cieniem” z bezpieczeństwem? Wyjaśniam poniżej.

Na wstępie należy zdać sobie sprawę z faktu, iż szczeniaczka z jednej strony rozsadza energia, ciekawość świata i chęć do zabaw, ale z drugiej strony nie towarzyszy temu jeszcze wystarczająca sprawność fizyczna, koordynacja ruchowa, muskulatura oraz to co z przymrużeniem oka można nazwać doświadczeniem życiowym ;) Prześledźmy zatem drogę od biurka, poprzez toaletę na tapczan, w towarzystwie szczeniaczka.

Na zdjęciu Almendares ASLAN usadowił się pod kółkami tzw. krzesła obrotowego, usytuowanego przy biurku. Ponieważ sam korzystam z tego typu krzeseł, powiem że zanim w domu pojawiły się hawańczyki, wstawałem z nich, energicznie odpychając się od biurka. Czym dla ASLANA leżącego pod kółkami, zakończyłoby się moje energiczne wstawanie z tego typu krzesła? Wolę nie myśleć… Wstając z krzesła należy wyzbyć się energicznych i gwałtownych ruchów, a przede wszystkim wyrobić w sobie odruch sprawdzania, gdzie pędzel się pod tym krzesłem ulokował.

Teraz idziemy do toalety. Szczeniaczki hawańczyka mają skłonność do zabiegania drogi, albo do „zabawowego” chwytania ząbkami spodni maszerującego właściciela. Energiczny marsz może zatem zakończyć się niechcianym kopnięciem malucha, nadepnięciem go, albo jego „katapultowaniem” jeśli uczepi się spodni. Idziemy zatem ostrożnie, kontrolując poczynania malca.

Pod drzwiami toalety, sytuacja będzie wyglądała podobnie jak w przypadku krzesła. Energiczne ich otwarcie, zakończy się bolesnym uderzeniem szczeniaczka.

W przypadku odpoczynku na tapczanie, o ile maluch na nim nie leży razem z nami, trzeba mieć się na baczności wstając z niego, tak aby pędzelka nie nadepnąć. Z kolei jeśli szczeniak odpoczywa razem z nami, musimy uważać aby z tego tapczanu nie spadł na podłogę i nie połamał sobie np. łap, czy też żuchwy.

Czy w takim wypadku właściciel hawańczyka jest do końca życia skazany na ostrożność i konieczność zaopatrzenia się w dodatkowe pary oczu np. w potylicy i piętach? Nie!!! Hawańczyk rośnie, staje się coraz sprawniejszy fizycznie, zdobywa doświadczenie życiowe (nadal z przymrużeniem oka ;) ) i opisane tu przykładowe sytuacje przestają być dla niego zagrożeniem. Starszy szczeniak, że o juniorze nie wspomnę, nie zmieści się raczej pod kółkami krzesła obrotowego, a leżąc obok sam poderwie się na nogi, jeśli właściciel zacznie przymierzać się do wstawania. Podobnie będzie wyglądała sytuacja pod drzwiami toalety. Zniknie także problem zabiegania drogi, a jeśli nawet będzie jeszcze czasami występował, to pędzel odskoczy unikając zetknięcia z nogą właściciela. Z kolei wskakiwanie i zeskakiwanie z kanapy stanie się na tyle powszechne, że nikt z domowników nie będzie na nie zwracał uwagi. Nie zmienia to faktu, że w pierwszych tygodniach życia malucha w nowym domu, należy zachować ostrożność w różnego rodzaju sytuacjach, do których należą m.in. opisane powyżej.

Kwestię odrębną stanowi relacja z dziećmi i skłonność dzieci do brania szczeniaczka na ręce (noszenia go). Trzeba pamiętać, że w małym ciałku pędzelka kumuluje się wbrew pozorom mnóstwo energii i siły (w relacji do siły dziecka). Szczeniaczek potrafi się wywinąć z dziecięcego uchwytu, z gracją piskorza! Zrobi to tak szybko, że dziecko nie ma szans na reakcję. Co oznacza dla szczeniaczka upadek z wysokości np. 1 metra, na beton, parkiet, asfalt itp.? Takie tam retoryczne pytanie…

Tekst: Cezary Szczepaniak
Zdjęcie: Magdalena Misiurek